ELŻBIETA RUMAN: - Czy katolik, człowiek wierzący, powinien angażować się w politykę, brać udział w życiu społecznym?
KS. STEFAN MOSZORO-DĄBROWSKI: - Oczywiście. Ewangelia jest takim mocnym wezwaniem do tego, żeby pracować, uczestniczyć w życiu swojego środowiska. Można by wyliczyć po kolei różne przypowieści: od przypowieści o talentach do tekstu o dobrym Samarytaninie, pokazujące nam jak należy troszczyć się o świat i drugiego człowieka. Cała Ewangelia jest wezwaniem do odpowiedzialności za świat, który został nam powierzony. W żaden sposób chrześcijaństwo nie jest odwróceniem się plecami do tego świata, jest stałą pracą Kościoła, aby przypominać o tym, i budzić ludzi do tego zaangażowania. Chrześcijaństwo zawsze budowało cywilizacje.
- Jednak w odbiorze społecznym katolik, jest to człowiek z "wygaszonymi ambicjami".
- Być może są katolicy trzymający się na uboczu, ale nie jest to obraz zgodny z Ewangelią, z tym, czego oczekuje Pan Jezus. On stawia nam wysokie wymagania, zachęca do wypłynięcia na głębię (duc in altum!) i trzeba mieć ambicje, by temu sprostać. Świat dla nas został stworzony i to my mamy go opanowywać, przemieniać w prawdziwie Boże Królestwo. Nie można chować się w cieniu, kryć ze swoimi poglądami. Mamy być apostolscy, mamy głosić Chrystusowe zbawienie! To właśnie ludzie świeccy mają ten wielki obowiązek siania wiary wszędzie tam, gdzie się znajdują, nie tylko w zaciszu swojego domu, ale też w miejscu pracy, na urlopie, podczas wolnych chwil na służbowych wyjazdach i w trakcie spotkań z przyjaciółmi.
- Wołanie o pójście za Chrystusem najczęściej jednak
odbieramy jako głos przypominający nam o potrzebie pogłębienia życia
duchowego.
- Jeżeli taki jest odbiór, to znaczy, że mamy dużo do
zrobienia... że nasze nauczanie jest jeszcze mało czytelne. Prawdziwa
praca nad sobą widoczna jest w owocach, oczywiście, zgodnie z powołaniem.
Nie można jednak myśleć, że świętość sprowadza się do jakiegoś samodoskonalenia...
Trzeba pamiętać, że zawsze zbliżenie się do Pana Boga owocuje później
w służbie wobec bliźniego.
Ojciec Święty w dokumencie Novo millennio ineunte zachęca
nas do tego, aby mieć "fantazję miłosierdzia", a więc, aby zastanowić
się na progu nowego tysiąclecia, jakie mamy nowe pomysły, żeby ta
nasza służba była bardziej realna i namacalna. Nie możemy zadowalać
się "wirtualną świętością"
- Tak więc katolik powinien modlić się, przyjmować
sakramenty a jednocześnie np. brać udział w pracy istniejących na
naszym terenie stowarzyszeń, zakładać nowe, zajmujące się zaniedbanymi
sferami życia społecznego, no i oczywiście starać się znaleźć na
listach wyborczych do parlamentu...
- Przypomnijmy sobie pytanie, jakie Bóg zadał Kainowi: "
Gdzie jest brat twój?". To jest pytanie, które Pan Bóg kieruje do
każdego człowieka: co robisz dla innych, co robisz dla swoich braci?
To właśnie ludzie żyjący wiarą, świadomi miłości Bożej, powinni brać
odpowiedzialność za kształt naszego kraju, za jego gospodarkę, finanse,
edukację i kulturę. Tak w urzędach centralnych, jak i np. w radach
rodziców istniejących w szkołach. By podać jeszcze inny przykład
- jak ważny jest wkład ludzi wierzących w świat mody, pokazywanie,
że być modnie ubranym nie oznacza iść na kompromis z bezwstydnością.
- Mówi Ksiądz o angażowaniu się ludzi świeckich w politykę, a przecież zajmujący się nią twierdzą, że polityka jest sztuką kompromisu. Czy człowiek wierzący może być "człowiekiem kompromisu"?
- Zajmowanie się polityką stwarza cały wachlarz różnych możliwości. W niektórych przestrzeniach pewnie jest to sztuka kompromisu, ale w innych sytuacjach będzie to aktywne działanie. Chrześcijanin musi być człowiekiem kompromisu, by żyć przykazaniem miłości - kochać każdego człowieka, niezależnie od jego poglądów. Jednak ta sama miłość wymaga wierności pewnym prawdom i podejmowania wszelkich decyzji - również tych dotyczących głosowań na sali sejmowej - zgodnie z tym, w co wierzy, zgodnie z właściwie ukształtowanym sumieniem. I tu są granice kompromisu, a często kompromis po prostu jest niemożliwy, bo oznacza zdradę wobec miłości.
- Zbliżają się kolejne wybory parlamentarne. Jest obowiązkiem ludzi wierzących wziąć w nich udział. Czym kierować się oddając głosy - bo jak wiadomo tzw. program wyborczy jest sprawą bardzo ulotną? Czy wiarogodny jest np. taki kandydat, który na swoich plakatach pokazuje się z Ojcem Świętym, albo z którymś z księży biskupów?
- Wiadomo, że nie można posługiwać się Kościołem.
Mamy służyć Kościołowi, a nie wykorzystywać Kościół dla własnych
korzyści. Używanie w politycznej kampanii wizerunków Ojca Świętego
jest też nielojalne względem niego. Z drugiej strony kampanie wyborcze
dziś są bardzo trudne i nie można do końca potępić tych, którzy próbują
sobie pomóc tą drogą. Trzeba jednak mieć nadzieję, że z każdym rokiem
większa jest dojrzałość polityczna i że dziś o wyborze kandydata
nie będzie decydowało jego zdjęcie z Ojcem Świętym.
Dziś uczestniczenie w polityce wymaga ciągłego uczenia
się, wymaga - jak mówi Ojciec Święty - pewnej fantazji, żeby pokazać,
że wartości, które człowiek ma w sercu są dla niego ważne też na
co dzień i że będzie je promował w działalności społecznej i politycznej.
- W Opus Dei, którego Ksiądz jest członkiem mówi się, że dzisiaj człowiek wierzący musi być przede wszystkim bardziej ludzki. Co to znaczy?
- Chrześcijanin powinien brać pod uwagę prawdę o
człowieku zawartą w Objawieniu. Człowiek jest bardziej ludzki, kiedy
czuje się odpowiedzialny za świat, który został mu powierzony. Jest
to tak nasza - coraz lepsza - praca, jak i nasz wkład w życie społeczne.
To znaczy też dbałość o to, aby struktury, w których żyjemy były
zdrowsze, bardziej ludzkie, szanujące godność człowieka i promujące
jego rozwój.
Dbałość o zapewnienie swojej rodzinie jak najlepszych
warunków materialnych łączyć z nauką Kościoła o ubóstwie. Jako pielgrzymi
przez świat mamy być wolni od fascynacji światem materialnym. Posiadać
potrzebne dobra, ale nie oddawać im serca - ono jest dla Boga i dla
naszych braci ludzi. Kochać świat, ale nie jako zniewalającą nas
rzeczywistość, tylko jako wspaniałe dzieło Boże i pole do naszego
wzrastania w miłości. No i trzeba pamiętać, że bogactwo nie ułatwia
drogi do nieba. Tu opowiem jedną z moich ulubionych anegdot: Pewien
biedak umarł i poszedł do nieba. Po paru latach umarł też jego pracodawca,
człowiek ogromnie bogaty - również dostał się do nieba. Jednak jego
przyjęcie w niebie było jak wielka uczta, wszyscy się cieszyli, aniołowie
skakali z radości, nie można było nie zauważyć, że pojawił się ktoś
bardzo ważny. Biedak zaczął się smucić. Zauważył to św. Piotr i wezwał
go na rozmowę. O co chodzi? - zapytał. Mnie tu zawsze uczono - odpowiedział
biedak - że wszyscy są równi, jednak mnie tak nie przyjmowaliście!
- To jest nieporozumienie - odpowiedział św. Piotr. Zrozum, biedaków
przyjmujemy tu bardzo często, a bogacz zdarza się raz na tysiące.
My chrześcijanie powinniśmy być bardzo współcześni, dbać
o swoje wykształcenie, nie poprzestawać na szkołach, które kiedyś
skończyliśmy, ale korzystać z każdej chwili, aby podnosić swoje kwalifikacje.
Interesować się nowymi odkryciami, poznawać zdobycze techniki. Dobrze
np. jeśli mąż stara się zapewnić żonie wszelkie nowoczesne urządzenia
potrzebne jej w pracy domowej - ona ma wtedy więcej czasu dla dzieci,
może też poświęcić się innym działalnościom, którym obecność mądrej
wierzącej kobiety nadaje właściwy kształt.
Czytając Ewangelię widzimy jak Pan Jezus dbał o jakość
swoich wypowiedzi. Jego przypowieści są po prostu piękne. Zauważamy,
że zwracał uwagę na zasady dobrego wychowania: "Wszedłem do twego
domu, a nie podałeś Mi wody do nóg, (...) Nie dałeś mi pocałunku (
...) Głowy nie namaściłeś mi oliwą (Łk 7, 36-50). Jego ubranie było
tak dobrej jakości, że rzymskim żołnierzom zależało na tym, aby go
nie niszczyć - rzucali o nie kości.
I w tym również mamy Go naśladować. Chrześcijańskie ubóstwo,
to nie nędza, bylejakość i dziadostwo. Mamy zachęcać do Chrystusa
również swym zadbanym wyglądem, pełnym uprzejmości zachowaniem, uśmiechem
i staranną mową. Porządkiem i dbałością o miły wygląd wszystkiego,
co nas otacza. To jest sposób apostołowania - pokazywać, że wiara
jest atrakcyjna, pokazywać jak mówi św. Paweł "bonus odor Christi"
- miłą woń Chrystusa.
To właśnie Kościół katolicki łączy pozytywne spojrzenie
na świat z przypomnieniem, że nie są to rzeczy ostateczne, że są
wartości nieprzemijające...
Uświęcenie pracy, uświęcenie przez pracę, to droga do
świętości dla współczesnego człowieka - nauczał założyciel Opus Dei,
bł. Josemaria Escriva de Balaguer. Jak należy to zrobić, jak może
uświęcać pracę np. bankier czy polityk?
Pewien ksiądz z Meksyku opowiadał taką anegdotę: Ulicami
Meksyku szedł kapłan, ubrany "na krótko" - tzn. bez sutanny, ale
w koloratce - i nagle poczuł uderzenie w plecy. Odwrócił się i zobaczył
bandytę z bronią w ręku. Kiedy przestępca zobaczył księdza, zaczął
go przepraszać, chowając broń: "Ojczulku, przepraszam, nie wiedziałem,
że to ksiądz! Usprawiedliwiał się, opowiadając, jak ciężkie ma życie,
a ksiądz usiłował mu przypomnieć o istnieniu siódmego przykazania.
Widząc, że jego nauki trafiają w próżnię wyciągnął papierosy - miał
tę męczącą słabość - częstując również złodzieja. Ten spojrzał na
kapłana ze zgorszeniem: "Proszę księdza, ja w Wielkim Poście nigdy
nie palę!!!".
Nie możemy być hipokrytami, kraść, kłamać, oszukiwać,
a w święta udawać wierzących. Na pierwszym miejscu jest uczciwość,
względem siebie, w stosunku do bliźnich i w odniesieniu do Pana Boga.
Są sytuacje, w których to bycie uczciwym jest bardzo trudne, w każdym
zawodzie zdarzają się sytuacje, w których czerpanie osobistych korzyści
wiąże się z rezygnacją z wyznawanych wartości. Jednak pójście za
Chrystusem wymaga potwierdzania tej decyzji wiele razy w ciągu każdego
dnia, często właśnie w miejscu pracy - tam przecież spędzamy najwięcej
czasu.
Uświęcanie pracy polega na oddawaniu jej każdego dnia
Panu Jezusowi, pamiętając o tym, że nie wypada oddawać Mu źle wykonanej,
byle jakiej czy nieuczciwej pracy. Każda godzina owocnego siedzenia
przed komputerem, każde 45 minut profesjonalnie przygotowanego wykładu,
każda chwila uczciwie wykonanej pracy staje się chwilą modlitwy,
która przybliża nas do naszego Ojca. Pracować dobrze, tak gotując
obiad, jak i przygotowując międzynarodową sesję, pamiętając o tym,
że pracujemy dla Boga.
Tak bankierzy - dysponując kapitałem - jak i politycy,
podejmując ważne decyzje, mają ogromne możliwości czynienia dobra
i służenia innym. Mając kontakt z wieloma ludźmi mogą dawać dobry
przykład, jednocześnie ogromnie dużo zła mogą przynieść siejąc zgorszenie.
Tak więc, im wyżej w hierarchii społecznej człowiek jest ustawiony,
tym większa jest jego odpowiedzialność za ludzi, którzy mu podlegają,
tym większe też są stawiane mu wymagania i tym bardziej prawym i
uczciwym powinien być człowiekiem. Założyciel Opus Dei mówił: "Nie
wystarczy być uczciwym człowiekiem, trzeba też na takiego wyglądać"
.
- Czyli chrześcijanin powinien być człowiekiem ambitnym, uczciwym, dobrze wykształconym, zadbanym...
- Człowiekiem, który stara się czynić maksymalnie
dużo dobra innym, który rozwija i dobrze wykorzystuje talenty dane
mu przez Boga, który właściwie wykorzystuje kapitał, który otrzymał.
Oczywiście, jak naucza Pan Jezus, osądzeni zostaniemy nie ze względu
na nasz wygląd czy ubranie albo stanowisko, ale tylko ze względu
na nasze dobre uczynki - i tu mogą być bardzo wielkie niespodzianki.
Chrześcijaństwo to nie "etyka sukcesu", czyli jak to w praktyce niestety
często wychodzi "sukces bez etyki!".
Jednak nauczanie podczas Mszy św. niedzielnych skupia
się raczej na przypominaniu o rozwoju życia duchowego, pogłębianiu
modlitwy, a nie o tym, że to chrześcijanie powinni "wziąć ster w
swoje ręce".
Sądzę, że w dziedzinie społecznej Kościół naucza bardzo
wiele. Katechizm Kościoła Katolickiego często o tym mówi, że to ludzie
świeccy są odpowiedzialni za kształt rzeczywistości tak społecznej
jak i rodzinnej, że nikt nie zastąpi rodziców w wychowaniu młodych
ludzi, tak na dzieci Boże, jak i dobrych obywateli swojego kraju.
Mamy być "światłem na świeczniku" i "miastem wybudowanym
na górze", aby nasze życie było czytelne, abyśmy dawali dobre świadectwo.
Każdy chrześcijanin - szczególnie w dzisiejszym świecie - musi być
czytelnym znakiem, wyjaśniającym, o co właściwie chodzi w tym potopie
słów, wydarzeń. Musi pokazywać, dokąd świat zmierza, jaki jest sens
ludzkiego życia, i przede wszystkim, co to znaczy iść za Chrystusem.
Chrześcijanin musi stale prowadzić swoją "kampanię wyborczą",
aby swoim życiem wskazywać na najlepszego kandydata, Autora jedynego
sensownego programu na całe ludzkie życie, Jezusa Chrystusa.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu